sobota, 26 sierpnia 2017

Fit deser: Mus wiśniowy z kremem a'la bita śmietana

Fit deser: Mus wiśniowy z kremem a'la bita śmietana


Od kilku tygodni moja dieta stała się nieco bardziej rygorystyczna, postanowiłam ograniczyć słodycze niemal do minimum, co przełożyło się również na mniej postów związanych z wypiekami czy deserami. Mimo, że piekę sporo mniej ciast, to sporadycznie staram się przygotować coś co zaspokoi mój apetyt na słodycze, a jednocześnie nie obudzi żadnych wyrzutów sumienia :) W taki właśnie sposób powstał poniższy deser. Mus owocowy przekładany kremem na bazie serka ricotty. Jeśli nie przepadacie za wiśniami, możecie użyć innych ulubionych owoców np: truskawek,malin czy brzoskwiń, gwarantuję że będzie równie pyszne :) Taki deser jest niesamowicie szybki w przygotowaniu, nie zawiera cukru i najlepiej smakuję schłodzony. No więc jak, są tu jacyś chętni?:) 



SKŁADNIKI:


Mus owocowy
- opakowanie mrożonych wiśni
- 1.5 łyżki ksylitolu(bądź innego słodzika)
- odrobina wody
- łyżka mąki kukurydzianej

Krem
- 300g serka ricotta
- opakowanie chudego twarogu
- łyżka ksylitolu
- kilka kropel aromatu waniliowego



WYKONANIE:


Ricottę i twaróg blendujemy na gładką masę. Dodajemy słodzik i aromat, ponownie blendujemy i wstawiamy do lodówki. Na rozgrzaną patelnię przekładamy mrożone wiśnie. Dodajemy odrobinę wody. Dusimy przez około 10 minut do momentu, aż puszczą sok. Wsypujemy słodzik i zostawiamy na ogniu na kolejne 5 minut. Drewnianą łyżką rozdrabniamy wiśnie( kilka możemy zostawić w całości do dekoracji). Na sam koniec do musu dodajemy łyżkę mąki. Dokładnie mieszamy i zdejmujemy z ognia. Kieliszki płuczemy pod zimną wodą i zapełniamy je na przemian warstwą wiśniową i serową, aż do wyczerpania składników. Dekorujemy owocami i kolorowymi słomkami. Chłodzimy w lodówce przez minimum godzinę.









piątek, 25 sierpnia 2017

Sposób na idealne ziemniaki do obiadu

Sposób na idealne ziemniaki do obiadu

Czas czas czas! Tak bardzo brakuję mi ostatnio czasu na wszystko, a w szczególności na bloga i wstawianie nowych postów. Nie wiem czy dla Was jest to tak bardzo odczuwalne, ale dla mnie częstotliwość pojawiania się tu przepisów jest o wiele mniejsza niż bym chciała :( Czasami żałuję, że doba ma tylko 24 godziny.. Teraz jednak postawiłam sobie jako priorytet coś nieco innego, ale zapewniam, że wszystko wróci do normy już za kilka tygodni, zamierzam o wiele więcej czasu poświęcić mojej stronie i czekam na ten moment z niecierpliwością, mam nadzieję że Wy również:)))) 

Póki co proponuję kolejny prosty przepis z wykorzystaniem ziemniaków. Jeśli znudziły się Wam typowe gotowane, albo chcecie odświeżyć swoje standardowe obiady nowym dodatkiem to możecie być pewni, że jest to przepis dla Was :) Chrupiące z zewnątrz i delikatne w środku, z nutą rozmarynu i świeżym koperkiem. Gwarantuję, że oszalejecie na ich punkcie :)!


SKŁADNIKI:


- 1kg młodych ziemniaków
- masło klarowane
- rozmaryn
- tymianek
- papryka słodka
- kilka ząbków czosnku
- sól/ pieprz
- świeży koperek
- oliwa o smaku chilli


WYKONANIE:


Ziemniaki płuczę i wstawiam do zimnej, osolonej wody z łyżką masła klarowanego( super patent na uzyskanie ładnego koloru i lekką zmianę w smaku:)). Gotuję w mundurkach przez około 40minut na małym ogniu. Po ugotowaniu kroję wzdłuż, umieszczam w misce i dodaję przyprawy. Na koniec polewam przyprawione ziemniaki niewielką ilością oliwy. Wszystko dokładnie mieszam, by smaki się ze sobą połączyły i umieszczam na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Dodaję kilka ponacinanych ząbków czosnku. Podpiekam przez około 25 minut w 200 stopniach. Po wyjęciu z piekarnika całość posypuję świeżym koperkiem.














czwartek, 17 sierpnia 2017

Sałatka z brokułem i chrupiącym bekonem

Sałatka z brokułem i chrupiącym bekonem



Jedna z moich ulubionych i najczęściej przyrządzanych sałatek kiedy mam mało czasu, a chce zjeść coś szybkiego i sytego. Póki trwa letni sezon proponuję Wam przyrządzić ją również na grilla. Nie jest pracochłonna, a idealnie skomponuje się z mięsnymi przekąskami. Połączenie brokuła z fetą jest dość popularne, ale postanowiłam je trochę urozmaicić o czym przekonacie się za chwilę. Nie ma co ukrywać, że jestem zwolenniczką dań mięsnych ;)) tak więc oto powstała nowa wersja sałatki z zielonym brokułem i pyszną fetą, wzbogacona o chrupiące skwarki bekonu, a do tego wszystkiego prażone ziarna i  przepyszny sos ze świeżego ogórka. Ktoś chętny na przepis? :)



SKŁADNIKI:


- brokuł
- kilka plastrów bekonu
- opakowanie sera feta
- ziarna słonecznika
- sól
- odrobina oleju kokosowego


dokładną instrukcję jak przyrządzić sos znajdziesz TUTAJ.


WYKONANIE:


Brokuł płuczę i odcinam różyczki. Gotuję w osolonej wodzie przez 5-7 minut. Powinien być al dente, czyli lekko twardy. Następnie przekładam go na durszlak i płuczę ponownie by zachował piękny zielony kolor. Bekon kroję na bardzo drobne kawałki i wrzucam na patelnię. Jeśli używacie chudego bekonu to zalecam dodać odrobinę tłuszczu na patelnię np: oleju kokosowego. Smażymy go do momentu powstania chrupiących skwarek. Przekładam je na papierowy ręcznik. Na suchej patelni prażę garść posolonych ziarenek ze słonecznika, aż uzyskają brązowy kolor. Połowę pokrojonego już sera feta obtaczam w ziarnach.
Na talerzu układam kolejno brokuł, kilka kostek sera zwykłego i kilka obtoczonych w słoneczniku. Na sam koniec posypuję wszystko obficie bekonem. Podaję z sosem tzatziki












piątek, 11 sierpnia 2017

Meksykańskie grzanki z guacamole i krewetką

Meksykańskie grzanki z guacamole i krewetką

Cześć, dziś przeniesiemy się na moment do gorącego Meksyku, który ma w swojej kuchni potrawy znane na całym świecie. Jedną z nich jest niewątpliwie guacamole, czyli pyszna pasta na bazie awokado. Postanowiłam, że przygotuję ją dokładnie tak jak w oryginalnym przepisie, używając pikantnych papryczek i świeżej kolendry. Całość podałam z chrupiącą grzanką i podsmażoną na maśle krewetką, która jak nikt inny pasuje do tego rodzaju pasty. Całość tworzy spójną i niebanalną całość. Jednym słowem- istny Meksyk! :)


SKŁADNIKI:

- 150 gram oczyszczonych krewetek
- 3 mocno dojrzałe awokado
- 2 duże ząbki czosnku
- podłużna bułka pełnoziarnista
- pęczek świeżej kolendry
- sok z limonki
- masło klarowane
- papryczka chilli
- sól/pieprz


WYKONANIE:


Na samym początku przygotowuję grzanki. Kroję w podłużne kawałki i układam na blaszce, zapiekam w 170 stopniach przez 5-6 minut. Po tym czasie, wyciągam grzanki i odstawiam na bok by ostygły. Na patelni roztapiam łyżkę masła, wrzucam przeciśnięty przez praskę jeden ząbek czosnku,a po chwili również oczyszczone i umyte krewetki. Gdy będą gotowe wykładam je na talerz i przechodzę do guacamole. W pojemniku od blendera lub zwykłej misce umieszczam kolejno: awokado, czosnek, kolendrę i papryczkę chili. Proponuję dodać pół, a przed tym pozbawić ją ziarenek. Uwierzcie, będzie palić nawet w takiej ilości. Na koniec przyprawiam solą i pieprzem i wyciskam sok z limonki. Tak przygotowane składniki blenduję na gładką pastę. Grzanki smaruję gotowym guacamole, układam po kilka krewetek i posypuję świeżą kolendrą. Podaję z ćwiartkami limonki. 








niedziela, 6 sierpnia 2017

Z wizytą u Jamiego Olivera

Z wizytą u Jamiego Olivera

Kilka dni temu miałam przyjemność zjeść kolację w jednej z restauracji Jamiego Olivera. Jeśli nie kojarzycie kim jest takowy Pan to służę pomocą. Otóż Jamie to brytyjski kucharz, autor bestellerowych książek kulinarnych jak i programów w tv, które przysporzyły mu ogólnoświatową sławę i uznanie.
 Osobiście uwielbiam oglądać programy jego autorstwa i niejednokrotnie przepisy Jamiego były dla mnie inspiracją do tworzenia nowych dań. ( niektóre z nich nawet widnieją na tym blogu:))
Tym bardziej byłam bardzo podekscytowana wizytą w jego restauracji i tym co uda mi się w niej zjeść. W dzisiejszym poście postaram się przedstawić Wam co konkretnie spróbowałam, jak wygląda wnętrze lokalu i jakie rzeczy mnie zaskoczyły. 
Zanim jednak pokaże dania, pragnę przypomnieć, że żadna ze mnie Magda Gessler czy inny krytyk kulinarny, nie taki jest mój cel wstawiania tego typu postów. Nie chcę nic krytykować, to tylko moje subiektywne odczucia co do miejsc jakie odwiedzam i smaków, które poznaję. Robię to wyłącznie ze względu na to, że może jednak ktoś jest ciekawy jak wygląda i jak smakuje posiłek z receptury tak znanego kucharza. Jeśli jednak wolicie żeby takich postów było mniej to proszę o opinie, chętnie dowiem się jak jest :)


STARTERY


1. Panierowane kalmary, ośmiorniczki i ryby z dipem czosnkowym



Moja słabość do owoców morza nie zna granic. Zamówiłam ten starter w pełni świadoma tego co zostanie mi przyniesione do stolika, mimo to byłam ciekawa nowych smaków. W taki o to sposób po raz pierwszy spróbowałam ośmiorniczek i muszę przyznać, że nie żałuje :) podane w panierce i polane sokiem z cytryny były bardzo delikatne i idealne na zabicie pierwszego głodu przed daniem głównym. Wrażenia zdecydowanie na plus.



2. Deska włoskich wędlin z dodatkami



Kolejna przystawka robiła wrażenie swoim rozmiarem. Potężna drewniana deska zawierająca mix  włoskich wędlin, oliwek, papryczek i serów a dodatkowo na finiszu czekała jeszcze surówka z czerwonej kapusty. Starter idealny dla wielbicieli tzw. miszmaszu w którym każdy pojedynczy składnik musi wyróżniać się wyjątkowym smakiem. W tym przypadku tak właśnie było, więc całość oceniam na plus. 


DANIA GŁÓWNE



1. Stek wołowy z masłem ziołowym w towarzystwie pieczonych ziemniaków i surówki


Stek to moja miłość. Ten był wyjątkowo świeży i pachniał grillem. W smaku idealny, niestety przyjemność z jedzenia utrudniało mi jego krojenie. Mięso miało ok. 2cm grubości, a radzić sobie z nim musiałam za pomocą noża stołowego. Nie wiem do końca co spowodowało tak "gumiastą"strukturę steka, ale przy każdym kęsie modliłam się żeby żaden nie stanął mi w gardle. Jeden kawałek mogłabym rzuć po kilka minut, a i tak nic to nie zmieniało.  Do tej pory głowie się czy to była wina krowy, czy sposobu przyrządzenia, ale z ogromnej sympatii do Jamiego wierzę, że zawiniło zwierze :))



2. Burger wołowy z frytkami



Jak widzicie dania główne są mało włoskie i łatwo można zauważyć w menu dostosowanie się do angielskich preferencji kulinarnych. Nie ma w tym absolutnie nic złego, bo żyjąc w Wielkiej Brytanii wiem doskonale, że ciężko zadowolić kubki smakowe Brytyjczyków nie próbując przemycić w potrawach choć cząstki ich ukochanych fast foodów :) Tak więc również i my postawiliśmy na angielski klimat i był to strzał w dziesiątkę. Burger przygotowany na grillu był po prostu fantastyczny, mięso przyprawione i przyrządzone fenomenalnie, trafił , oj trafił w moje kubki smakowe i w tym daniu nie zmieniłabym absolutnie nic :)


DESERY


1. Brownie czekoladowe z polewą, lodami i .. karmelowym popcornem.




Tym razem to ja wygrałam bitwę o zamówienie ciasta czekoladowego i nie żałuję tej decyzji. Od samego patrzenia na to zdjęcie dostaję ponownego ślinotoku i sama sobie zazdroszczę, że miałam przyjemność jeść takie cudo. Pyszne, zwyczajnie pyszne, a dodatki w postaci polewy, gałki lodów i popcornu sprawiły, że brownie zniknęło z talerza w okołu minutę :)



2. Ciasto cytrynowe z truskawkami i śmietanką



Gdybym miała wybierać między tymi dwoma deserami to prawdopodobnie nie umiałabym się zdecydować. Oba były przepyszne, nieprzyzwoicie słodkie i wspaniale zakończyły naszą kolację. Nigdy jeszcze nie miałam okazji spróbować tak fantastycznego cytrynowego ciasta jak właśnie te. Co istotne, w menu było zaznaczone jako "przysmak Jamiego". Czy ktoś jest jeszcze zaskoczony dlaczego? :))




No więc tak o to, zostały Wam przedstawione wszystkie potrawy i dania, jakie miałam przyjemność spróbować. Całość w mojej opinii jak najbardziej na plus, szłam na kolację zupełnie inaczej wyobrażając sobie klimat tam panujący i przeżyłam duże zaskoczenie słysząc dookoła gwar, muzykę i śmiech dzieci.
Przytulnie, rodzinnie i tak jakoś.. po ludzku :) Wrócimy na pewno!
A poniżej kilka zdjęć z zewnątrz jak i z wewnątrz lokalu.
Trzymajcie się ciepło, do następnego :)











czwartek, 3 sierpnia 2017

Ciasto idealne na upalne dni- truskawkowy jogurtowiec bez pieczenia

Ciasto idealne na upalne dni- truskawkowy jogurtowiec bez pieczenia
Cześć! Dziś przedstawiam Wam ciasto, które po skonsumowaniu uznałam idealnie nadającym się na upalne dni. Nie zawiera mąki, jajek, a co najważniejsze jedyne co musimy zrobić to schłodzić je w lodówce. Bez pieczenia, bez tony składników, szybko i pysznie.Jest lekkie i niskokaloryczne, a dodatkowo smakuje jak truskawkowe, idealnie schłodzone lody. Myślę, że to wystarczająca zachęta do wypróbowania tego przepisu. Ja za to korzystam z wolnego dnia i zabieram się za kolejne potrawy, aby móc później Was nimi tutaj zaskoczyć. Miłego popołudnia!! :)


SKŁADNIKI:


- 400g świeżych truskawek
- 3 duże opakowania jogurtu naturalnego
- jedno opakowanie żelatyny
- 3 serki homogenizowane
- 3 łyżki dowolnego słodzika (miód/ksylitol/ stewia w proszku)
- kilka świeżych truskawek do dekoracji


WYKONANIE:


Na początek w dużej misce dokładnie blenduję umyte i pozbawione szypułek truskawki. Dodaję jogurty naturalne, słodzik i wszystko ponownie miksuję. Żelatynę wsypuję do małej miseczki i dodaję 4-5 łyżek zimnej wody. Odstawiam do momentu aż napęcznieje. W momencie gdy żelatyna będzie już miała bardzo gęstą konsystencję roztapiam ją w garnku na małym ogniu i 3/4 przelewam do masy truskawkowej. Serki homogenizowane wykładam do osobnej miski i dodaję pozostałą rozpuszczoną żelatynę. Gdy obie masy będą już lekko stężałe wylewam je na przemian do tortownicy. Końcówką stołowego nożą robię wzorki z serowej masy, tak by powstały małe łaty. Wstawiam ciasto do lodówki do momentu aż stężeje, najlepiej na kilka godzin. Po wyjęciu dekoruję całość truskawkami. 










wtorek, 1 sierpnia 2017

Zapiekanki jak z budki- zdrowsza wersja

Zapiekanki jak z budki- zdrowsza wersja

Zauważyłam ostatnio, że bardzo spodobały się Wam przepisy dotyczące zdrowszych wersji popularnych potraw, a w szczególności tzw. fastfoodów. Po nuggetsach i burgerach przyszła pora na zapiekanki. Idąc za ciosem postanowiłam odchudzić jedną z ulubionych przekąsek kupionych zazwyczaj w budce na mieście, czyli olbrzymie zapiekanki z pieczarkami i serem. Z początku to zadanie wydawało mi się niemożliwe, ale przy odrobinie improwizacji udało się stworzyć właśnie to co widzicie poniżej.
Zwykłą bułkę pszenną zastąpiłam pełnoziarnistą, pieczarki usmażyłam na oleju kokosowym zamiast na typowym roślinnym, a zwykły żółty ser zamieniłam na mozzarellę itd. Czy odjęło to zapiekankom smaku? Wręcz przeciwnie! Są wyjątkowo pyszne i najlepiej będzie jeśli przekonacie się o tym sami:)



SKŁADNIKI:


- 2 długie paluchy pełnoziarniste
- 10 pieczarek
- starty ser mozzarella
- masło klarowane
- mała cebula
- czosnek granulowany
- olej kokosowy
- kilka listków świeżej bazylii
- sól, pieprz
-opcjonalnie: chorizo/ salami



WYKONANIE:


Paluchy kroimy wzdłuż na całej długości i smarujemy niewielką ilością masła klarowanego. Posypujemy granulowanym czosnkiem i wkładamy do nagrzanego piekarnika na 5-6 minut(180 stopni) by lekko je przyrumienić. 
Cebulę obieramy i kroimy w drobną kostkę. Smażymy na łyżce oleju kokosowego. Pieczarki płuczemy pod zimną wodą i również drobno kroimy, dodajemy do cebuli.Przyprawiamy solą i pieprzem. Smażymy do czasu aż farsz będzie odpowiednio zrumieniony. Na podpieczone paluchy układamy salami lub chorizo, następnie pieczarki, a całość posypujemy startą mozzarellą. Tak przygotowane zapiekanki ponownie wstawiamy do piekarnika do momentu, aż ser się rozpuści. Po wyjęciu posypujemy je pieprzem i układamy świeże listki bazylii. (Można też polać ketchupem, ja akurat użyłam najlepszego jaki istnieje na rynku, bo z największą ilością pomidorów w składzie, czyli ketchupu KOTLIN:))













Kokosowe ciasto ze świeżym ananasem

C iasto kokosowe, które w środku skrywa duże i soczyste kawałki świeżego ananasa. Może luty nie jest najlepszym okresem na dodawanie tak...

Copyright © 2016 Natalia Kwaśniewska , Blogger