Wracam do Was z nietypowym i pierwszym jak dotąd postem tego typu. Będzie on odnosił się do mojej ostatniej kilkudniowej wycieczki do Włoch, a konkretniej regionów Toskanii. Chcę podzielić się z Wami moją kulinarną przygodą w tym miejscu, przepełnioną gorącym słońcem i pysznymi, sycącymi potrawami jednej z najpopularniejszych kuchni świata. Co udało mi się spróbować? Jak oceniam smak takich przysmaków jak pizza, makaron czy tiramisu? Co mnie zaskoczyło i dlaczego nie udało mi się spróbować wszystkich z planowanych potraw? O tym właśnie dowiecie się z poniższego postu. Zapraszam :))
Włochy to kraj, który znajdował się na mojej mapie miejsc koniecznych do zobaczenia jako absolutny MUST HAVE. Nie będę ukrywać, że było to spowodowane przede wszystkim moją wielką miłością do kuchni tego państwa. Nasza wycieczka trwała 3 dni co spowodowało, że nie było mi dane spróbować wszystkich dań i smaków. Dodatkowo trudno było wygrać z gorącym żarem lejącym się z nieba przez cały wyjazd,który próbował pozbawić mnie możliwości zajadania się potrawami tej pysznej kuchni. Poniżej przedstawiam Wam potrawy, które wypróbowałam i krótki opis każdego z tych przysmaków.
1. Pizza
Nie mogło być inaczej :) Na pierwszy ogień poszła oczywiście królowa włoskiej kuchni, czyli pizza. To było naprawdę świetne doświadczenie kulinarne, spróbować najprawdziwszej włoskiej, chrupiącej pizzy:) miałam duże oczekiwania i nie zawiodłam się. Ciasto podbiło moje serce, idealnie komponując się z resztą składników (w moim przypadku mozzarella, anchois i pepperoni). Ciężko będzie zastąpić ten smak plackami jakie są nam proponowane w miejscowych pizzeriach. To absolutna przepaść! Kto próbował ten wie :)
2. Bolognese
Jeden z najpopularniejszych sosów na świecie wywodzący się właśnie z regionów Toskanii, został nam podany w towarzystwie makaronu penne. Jak oceniam smak? Zdecydowanie różni się on od naszych domowych sosów do spaghetti. Mniej przypraw i ziół, wyczuwalne czerwone wino i o wiele tłustsze wołowe mięso. Właśnie tak zapamiętałam ten smak. Nie zachwycił mnie i zdecydowanie wolę "spolszczoną" wersję. Nie chcę jednak oceniać tego dania jedynie przez pryzmat jednej restauracji którą odwiedziłam. Wciąż wierzę, że był to jedynie wypadek przy pracy :)
3. Tortellini
Danie, które jak dotąd kojarzyłam tylko z supermarketów. Jadłam tortellini, ale tylko kupne i gotowe do spożycia. We Włoszech zostały mi one podane w towarzystwie śmietany i szynki oraz oliwy z oliwek z serowo-szpinakowym farszem. Smak 7/10.
4. Spaghetti Carbonara
To danie znają chyba wszyscy. Kiedyś wydawało mi się, że im więcej sosu na talerzu tym lepiej. To było błędne myślenie. Makaron, jaki miałam okazję wypróbować był jedynie 'muśnięty' sosem co wcale nie odbierało mu smaku. Miłe zderzenie z prawdziwą włoską kuchnią i smakiem tak odmiennym od tego co jadłam do tej pory. Prawdziwa carbonara wygląda właśnie tak jak ta poniżej.
5. Lasagne
Nie będę ukrywać, że na to danie czekałam z wielką niecierpliwością. Uwielbiam lasagne! Ta, którą próbowałam podczas pobyty we Włoszech nie zawiodła. Miękki, ale nierozgotowany makaron, delikatny mięsny sos i ser. Beszamel nie wylewał się z każdej strony co ponownie mnie zaskoczyło. Okazało się, że kuchnia włoska wcale nie jest tak kaloryczna jak myślałam do tej pory. Miłe zaskoczenie.
6. Carpaccio wołowe
Do tej pory ciężko mi uwierzyć, że spróbowałam surowego mięsa w takiej postaci. Jak dotąd miałam styczność jedynie z tatarem. Plaster wołowego carpaccio to coś nowego i muszę przyznać, że była to bardzo smaczna przystawka. Połączenie mięsa, rukoli,sera i świeżo zmielonego pieprzu idealnie ze sobą współgrało. Byłam pozytywnie zaskoczona i chętnie zjadłabym to danie ponownie.
7. Tiramisu
W tym przypadku nie będę się rozpisywać. Każdy z nas zapewne zna ten deser, więc nie muszę go przedstawiać. Mocno kawowe, delikatne i rozpływające się w ustach. Po prostu przepyszne. 10/10.
8. Ravioli
Czyli włoskie pierożki, w tym przypadku nadziewane szpinakiem. Trafiliśmy na nie w nietypowej włoskiej knajpie, gdzieś na uboczu miasta. Zachęciła tablica korkowa informująca o starszym małżeństwie, które zarządzało restauracją i kuchnią. Gotowanie tylko na bazie świeżych i sezonowych składników co miało powodować częste zmiany w menu. Zaryzykowaliśmy, a smak zachwycił. Domowe, świeżo lepione pierogi przepełnione aromatem. Tak zapamiętałam to miejsce. Po prostu pysznie.
9. Mix fish
Tak brzmiała nazwa w menu. Na sam koniec zostawiłam "czarnego konia" tego wyjazdu. Tak, wiem co myślicie patrząc na to zdjęcie. Moja reakcja po przyniesieniu mi tej potrawy była dokładnie taka sama. Co to u licha jest??? Jak mam to zjeść? Na szczęście przerażenie trwało nie dłużej niż chwilę. "Co zapłacone to zjedzone" więc poszłam za głosem rozsądku i spróbowałam. Po pozbyciu się tego co wygląda najstraszniej i dotarciu do wnętrza okazało się, że ryby są przepyszne! Bardzo delikatne i pyszne mięso, które wynagrodziło mi pierwsze negatywne wrażenie. Zjadłam prawie wszystkie:)
I to by było na tyle z tych najpopularniejszych i najciekawszych dań, jakie udało mi się spróbować. Chętnie dowiem się czy podobają Wam się posty tego typu, opowiadające o tym co jadłam podczas moich wyjazdów w różne miejsca na świecie i czy jest sens dodawać kolejne.
Póki co zostawiam Was z kilkoma ujęciami przybliżającymi klimat Włoch i ich gastronomię.Pozdrawiam :)