poniedziałek, 31 lipca 2017

Zdrowe mini serniczki z owocami i płatkami migdałów

Zdrowe mini serniczki z owocami i płatkami migdałów

Jestem zwolenniczką łatwych deserów. Żaden ze mnie (póki co:)) król wypieków więc im prostszy przepis, tym większa motywacja do wypiekania słodkości. W tym przypadku jedyne co musimy zrobić to wszystko porządnie zblendować i przelać do foremek. Żadna filozofia, a smak przechodzi oczekiwania. Wierzę, że Wam również przypadnie do gustu i skusicie się na te delikatne i serowe serniczki przy najbliższej możliwej okazji :) 
Dodatkowo jeśli jesteście na diecie bądź staracie się (podobnie jak ja) zdrowo odżywiać, ta przekąska z pewnością Was zachwyci. Nie zawiera żadnych sztucznych składników, ma mało kalorii i cukru. W połączeniu z kwaskowatymi owocami.. nie mogło być po prostu lepiej :)


SKŁADNIKI:

( na 6 foremek)

- 250g chudego twarogu
- 2 jajka
- 2 banany
- 2.5 łyżki mąki ( jaglanej/ ryżowej/ owsianej)
- 2 łyżki ksylitolu
- łyżeczka sody oczyszczonej
- świeże maliny i borówki
- płatki migdałów
- opcjonalnie: miarka odżywki białkowej(waniliowa)


WYKONANIE:

Tak jak już wspomniałam wcześniej wykonanie nie należy do szczególnie trudnych. Wszystkie składniki oprócz owoców i migdałów blendujemy dokładnie na gładką masę. Piekarnik rozgrzewamy w trybie góra-dół. Ciasto przelewamy do foremek i wciskamy owoce. Pieczemy 25 minut w temperaturze 180 stopni. Po wystudzeniu ponownie posypujemy świeżymi owocami i płatkami migdałów. 









sobota, 22 lipca 2017

Ekspresowa zapiekanka z kurczakiem. Tylko 4 składniki

Ekspresowa zapiekanka z kurczakiem. Tylko 4 składniki


Uwielbiam takie proste i szybkie przepisy z kurczakiem. Z pewnością znajduje się on w większości diet, a najczęstszym problemem jest brak pomysłu jak go wykorzystać i z czym podać by smak wciąż zaskakiwał. Postanowiłam więc wyjść na przeciw monotonii zatytułowanej 'kurczak ryż warzywa' i pokazać, że istnieje naprawdę wiele sposobów na pyszne drobiowe dania.  
 Ile trwa przygotowanie zapiekanki zanim wszystko wyląduje w piekarniku? 5 minut! Czy to nie brzmi zachęcająco? Połączenie mozzarelli z pomidorami współgra idealnie z mięsem i szpinakiem. Taką zapiekankę możemy podać na różne sposoby np: z ryżem, kaszą albo grzankami. Zapakować wszystko do lunchboxa i zabrać ze sobą do pracy. 
Nie będę jednak ukrywać, że najsmaczniejsza jest jeszcze ciepła, wyjęta prosto z piekarnika. Zresztą najlepiej jeśli przekonajcie się o tym sami:) zapraszam


SKŁADNIKI:


- 500 gram piersi z kurczaka
- pół opakowania świeżego szpinaku
- 2 małe pomidory
- 1 mozzarella w kulce
- suszona kolendra
- pieprz i sól


WYKONANIE:

Piekarnik nagrzewam do temperatury 180 stopni góra-dół. Pierś z kurczaka płuczę pod zimną wodą i kroję wzdłuż na cienkie plastry. Oprószam solą i pieprzem z każdej strony. Przekładam do naczynia. Na kawałki mięsa wykładam opłukane wodą liście szpinaku. Pomidory i mozzarellę kroję na plastry grubości 1cm. Układam na zapiekance. Całość posypuję świeżo zmielonym pieprzem, suszoną kolendrą i solą. Czas pieczenia to 25-30 min w zależności od grubości mięsa. 
Po upieczeniu kurczak może puścić dużo wody, dlatego polecam odlać nadmiar a resztę wykorzystać jako sos do ryżu bądź innego źródła węglowodanów:)








czwartek, 20 lipca 2017

Domowa chińszczyzna, czyli noodle z kurczakiem w sosie słodko-kwaśnym

Domowa chińszczyzna, czyli noodle z kurczakiem w sosie słodko-kwaśnym


Chińskie jedzenie jest jednym z najpopularniejszych na świecie. Każdy z nas zapewne choć raz w życiu zahaczył o tzw "chińczyka" w poszukiwaniu azjatyckich smaków. Ja osobiście bardzo lubię taką kuchnię, bo jestem zwolenniczką łączenia ostrego ze słodkim lub kwaśnym :) Jeśli tak jak ja lubicie chińszczyznę, to ten przepis jest dla Was idealny. Banalny w wykonaniu, a smak po prostu obłędny. Warto przygotować sobie taki domowy makaron, chociażby ze względu na kruche i delikatne mięso z którym nie spotkacie się w żadnym chińskim barze. Jest to również jeden z najprostszych azjatyckich przepisów jakie udało mi się stworzyć, nie ma opcji że się nie uda. Dodatkowo taka porcja z pewnością wystarczy dla całej rodziny :) Nie pozostaje więc nic innego niż samemu przekonać się jakie to pyszne:)!



SKŁADNIKI: 


- 500 gram kurczaka
- 1 opakowanie makaronu noodle
- 5-6 łyżek sosu sojowego
- 3 łyżki octu ryżowego
- 2 duże ząbki czosnku
- łyżka miodu
- ananas ( świeży lub z puszki)
- sezam
- 1 świeża papryczka chilli
-sól pieprz
- imbir
-olej kokosowy lub masło




WYKONANIE:


Makaron zalewam wrzątkiem o zostawiam na 5-7 minut. Po tym czasie odcedzam i płuczę pod zimną wodą. Odstawiam.
Na głębokiej patelni roztapiam odrobinę oleju. Podsmażam pokrojony w drobną kostkę czosnek i chilli. Następnie dodaję kolejno: sos sojowy, ocet i miód. Mieszam, aż powstanie sos. Dorzucam pokrojonego w większe kawałki kurczaka. Przyprawiam imbirem, solą i pieprzem. Duszę mięso na małym ogniu przez 15-20 minut co jakiś czas mieszając. Gdy sos się zredukuje dodaję pokrojonego w kostkę ananasa i pozostawiam na kolejne 2-3 minuty, aż smaki się połączą. Na sam koniec dodaję makaron i wszystko dokładnie mieszam. Całość posypuję sezamem.











niedziela, 16 lipca 2017

GASTROTURYSTYKA, czyli kilka słów o tym co jadłam we Włoszech

GASTROTURYSTYKA, czyli kilka słów o tym co jadłam we Włoszech

Wracam do Was z nietypowym i pierwszym jak dotąd postem tego typu. Będzie on odnosił się do mojej ostatniej kilkudniowej wycieczki do Włoch, a konkretniej regionów Toskanii. Chcę podzielić się z Wami moją kulinarną przygodą w tym miejscu, przepełnioną gorącym słońcem i pysznymi, sycącymi potrawami jednej z najpopularniejszych kuchni świata. Co udało mi się spróbować? Jak oceniam smak takich przysmaków jak pizza, makaron czy tiramisu? Co mnie zaskoczyło i dlaczego nie udało mi się spróbować wszystkich z planowanych potraw? O tym właśnie dowiecie się z poniższego postu. Zapraszam :)) 

Włochy to kraj, który znajdował się na mojej mapie miejsc koniecznych do zobaczenia jako absolutny MUST HAVE. Nie będę ukrywać, że było to spowodowane przede wszystkim moją wielką miłością do kuchni tego państwa. Nasza wycieczka trwała 3 dni co spowodowało, że nie było mi dane spróbować wszystkich dań i smaków. Dodatkowo trudno było wygrać z gorącym żarem lejącym się z nieba przez cały wyjazd,który próbował pozbawić mnie możliwości zajadania się potrawami tej pysznej kuchni.  Poniżej przedstawiam Wam potrawy, które wypróbowałam i krótki opis każdego z tych przysmaków. 



1. Pizza


Nie mogło być inaczej :) Na pierwszy ogień poszła oczywiście królowa włoskiej kuchni, czyli pizza. To było naprawdę świetne doświadczenie kulinarne, spróbować najprawdziwszej włoskiej, chrupiącej pizzy:) miałam duże oczekiwania i nie zawiodłam się. Ciasto podbiło moje serce, idealnie komponując się z resztą składników (w moim przypadku mozzarella, anchois i pepperoni). Ciężko będzie zastąpić ten smak plackami jakie są nam proponowane w miejscowych pizzeriach. To absolutna przepaść! Kto próbował ten wie :)







2. Bolognese

Jeden z najpopularniejszych sosów na świecie  wywodzący się właśnie z regionów Toskanii, został nam podany w towarzystwie makaronu penne. Jak oceniam smak? Zdecydowanie różni się on od naszych domowych sosów do spaghetti. Mniej przypraw i ziół, wyczuwalne czerwone wino i o wiele tłustsze wołowe mięso. Właśnie tak zapamiętałam ten smak. Nie zachwycił mnie i zdecydowanie wolę "spolszczoną" wersję. Nie chcę jednak oceniać tego dania jedynie przez pryzmat jednej restauracji którą odwiedziłam. Wciąż wierzę, że był to jedynie wypadek przy pracy :)






3. Tortellini

Danie, które jak dotąd kojarzyłam tylko z supermarketów. Jadłam tortellini, ale tylko kupne i gotowe do spożycia. We Włoszech zostały mi one podane w towarzystwie śmietany i szynki oraz oliwy z oliwek z serowo-szpinakowym farszem. Smak 7/10.







4. Spaghetti Carbonara

To danie znają chyba wszyscy. Kiedyś wydawało mi się, że im więcej sosu na talerzu tym lepiej. To było błędne myślenie. Makaron, jaki miałam okazję wypróbować był jedynie 'muśnięty' sosem co wcale nie odbierało mu smaku. Miłe zderzenie z prawdziwą włoską kuchnią i smakiem tak odmiennym od tego co jadłam do tej pory. Prawdziwa carbonara wygląda właśnie tak jak ta poniżej.






5. Lasagne

Nie będę ukrywać, że na to danie czekałam z wielką niecierpliwością. Uwielbiam lasagne! Ta, którą próbowałam podczas pobyty we Włoszech nie zawiodła. Miękki, ale nierozgotowany makaron, delikatny mięsny sos i ser. Beszamel nie wylewał się z każdej strony co ponownie mnie zaskoczyło. Okazało się, że kuchnia włoska wcale nie jest tak kaloryczna jak myślałam do tej pory. Miłe zaskoczenie. 






6. Carpaccio wołowe

Do tej pory ciężko mi uwierzyć, że spróbowałam surowego mięsa w takiej postaci. Jak dotąd miałam styczność jedynie z tatarem. Plaster wołowego carpaccio to coś nowego i muszę przyznać, że była to bardzo smaczna przystawka. Połączenie mięsa, rukoli,sera i świeżo zmielonego pieprzu idealnie ze sobą współgrało. Byłam pozytywnie zaskoczona i chętnie zjadłabym to danie ponownie.






7. Tiramisu

W tym przypadku nie będę się rozpisywać. Każdy z nas zapewne zna ten deser, więc nie muszę go przedstawiać. Mocno kawowe, delikatne i rozpływające się w ustach. Po prostu przepyszne. 10/10.





8. Ravioli

Czyli włoskie pierożki, w tym przypadku nadziewane szpinakiem. Trafiliśmy na nie w nietypowej włoskiej knajpie, gdzieś na uboczu miasta. Zachęciła tablica korkowa informująca o starszym małżeństwie, które zarządzało restauracją i kuchnią. Gotowanie tylko na bazie świeżych i sezonowych składników co miało powodować częste zmiany w menu. Zaryzykowaliśmy, a smak zachwycił. Domowe, świeżo lepione pierogi przepełnione aromatem. Tak zapamiętałam to miejsce. Po prostu pysznie.




9. Mix fish

Tak brzmiała nazwa w menu. Na sam koniec zostawiłam "czarnego konia" tego wyjazdu. Tak, wiem co myślicie patrząc na to zdjęcie. Moja reakcja po przyniesieniu mi tej potrawy była dokładnie taka sama. Co to u licha jest??? Jak mam to zjeść? Na szczęście przerażenie trwało nie dłużej niż chwilę. "Co zapłacone to zjedzone" więc poszłam za głosem rozsądku i spróbowałam. Po pozbyciu się tego co wygląda najstraszniej i dotarciu do wnętrza okazało się, że ryby są przepyszne! Bardzo delikatne i pyszne mięso, które wynagrodziło mi pierwsze negatywne wrażenie. Zjadłam prawie wszystkie:)




I to by było na tyle z tych najpopularniejszych i najciekawszych dań, jakie udało mi się spróbować. Chętnie dowiem się czy podobają Wam się posty tego typu, opowiadające o tym co jadłam podczas moich wyjazdów w różne miejsca na świecie i czy jest sens dodawać kolejne. 
 Póki co zostawiam Was z kilkoma ujęciami przybliżającymi klimat Włoch i ich gastronomię.Pozdrawiam :)













sobota, 1 lipca 2017

Mocno czekoladowe brownie z truskawkami

Mocno czekoladowe brownie z truskawkami

Czy istnieje na świecie ktoś kto nie lubi ciasta czekoladowego? Nie? Tak myślałam :) 
Znaleźć taką osobę byłoby co najmniej rzeczą zaskakującą, bo desery czekoladowe mają to do siebie, że smakują niemalże wszystkim. Mój chłopak niezależnie od tego jak wiele ciast ma do wyboru zawsze wybiera chocolate cake! Co lepsze, zawsze wychodzi na tym lepiej niż ja, wielbicielka deserów z truskawkami. Postanowiłam więc połączyć nasze dwa najczęstsze wybory w jeden- najtrafniejszy:) 
Tak oto przedstawiam wam Kochani mocno czekoladowe brownie z truskawkami i miętą. Ciasto mogą jeść osoby dbające o linie, bo jest o wiele zdrowsze niż tradycyjna wersja. Smakuje rewelacyjnie a jedyne co różni je od oryginału to mniejsza ilość kalorii. 
Polecam z czystym sumieniem!:)


SKŁADNIKI:


- 2 tabliczki gorzkiej czekolady(minimum 70% kakao)
- 4 czubate łyżki oleju kokosowego
- pół szklanki mąki jaglanej(ryżowa,pełnoziarnista też będzie ok:))
- 3 jajka
- 2 łyżki ksylitolu
- 2 łyżki miodu
- 1 łyżeczka sody oczyszczonej
- 1 łyżka kakao
- truskawki
- świeża mięta


WYKONANIE:


Olej kokosowy rozpuszczamy w garnku i gdy osiągnie płynną konsystencję przelewamy do szklanki.
Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej(zostawiamy kilka kostek na polewę), dodajemy miód. Gdy czekolada zrobi się płynna łączymy ją z olejem kokosowym i dokładnie mieszamy. 
W misce miksujemy wszystkie pozostałe składniki, dodajemy masę czekoladową i łączymy całość za pomocą łyżki. Ciasto przelewamy na blachę i wkładamy do nagrzanego piekarnika. Pieczemy około 30 minut w 170 stopniach. (najlepiej sprawdzać czy jest gotowe za pomocą długiej wykałaczki)
Po upieczeniu ciasto kroimy na równe kawałki i polewamy pozostałą czekoladą. Truskawki kroimy w plasterki i kładziemy na górę, dekorujemy miętą.

PS:  Brownie jest wprost idealne ze szklanką zimnego mleka,miejcie to na uwadze :)))) buziaki














Kokosowe ciasto ze świeżym ananasem

C iasto kokosowe, które w środku skrywa duże i soczyste kawałki świeżego ananasa. Może luty nie jest najlepszym okresem na dodawanie tak...

Copyright © 2016 Natalia Kwaśniewska , Blogger