niedziela, 6 sierpnia 2017

Z wizytą u Jamiego Olivera


Kilka dni temu miałam przyjemność zjeść kolację w jednej z restauracji Jamiego Olivera. Jeśli nie kojarzycie kim jest takowy Pan to służę pomocą. Otóż Jamie to brytyjski kucharz, autor bestellerowych książek kulinarnych jak i programów w tv, które przysporzyły mu ogólnoświatową sławę i uznanie.
 Osobiście uwielbiam oglądać programy jego autorstwa i niejednokrotnie przepisy Jamiego były dla mnie inspiracją do tworzenia nowych dań. ( niektóre z nich nawet widnieją na tym blogu:))
Tym bardziej byłam bardzo podekscytowana wizytą w jego restauracji i tym co uda mi się w niej zjeść. W dzisiejszym poście postaram się przedstawić Wam co konkretnie spróbowałam, jak wygląda wnętrze lokalu i jakie rzeczy mnie zaskoczyły. 
Zanim jednak pokaże dania, pragnę przypomnieć, że żadna ze mnie Magda Gessler czy inny krytyk kulinarny, nie taki jest mój cel wstawiania tego typu postów. Nie chcę nic krytykować, to tylko moje subiektywne odczucia co do miejsc jakie odwiedzam i smaków, które poznaję. Robię to wyłącznie ze względu na to, że może jednak ktoś jest ciekawy jak wygląda i jak smakuje posiłek z receptury tak znanego kucharza. Jeśli jednak wolicie żeby takich postów było mniej to proszę o opinie, chętnie dowiem się jak jest :)


STARTERY


1. Panierowane kalmary, ośmiorniczki i ryby z dipem czosnkowym



Moja słabość do owoców morza nie zna granic. Zamówiłam ten starter w pełni świadoma tego co zostanie mi przyniesione do stolika, mimo to byłam ciekawa nowych smaków. W taki o to sposób po raz pierwszy spróbowałam ośmiorniczek i muszę przyznać, że nie żałuje :) podane w panierce i polane sokiem z cytryny były bardzo delikatne i idealne na zabicie pierwszego głodu przed daniem głównym. Wrażenia zdecydowanie na plus.



2. Deska włoskich wędlin z dodatkami



Kolejna przystawka robiła wrażenie swoim rozmiarem. Potężna drewniana deska zawierająca mix  włoskich wędlin, oliwek, papryczek i serów a dodatkowo na finiszu czekała jeszcze surówka z czerwonej kapusty. Starter idealny dla wielbicieli tzw. miszmaszu w którym każdy pojedynczy składnik musi wyróżniać się wyjątkowym smakiem. W tym przypadku tak właśnie było, więc całość oceniam na plus. 


DANIA GŁÓWNE



1. Stek wołowy z masłem ziołowym w towarzystwie pieczonych ziemniaków i surówki


Stek to moja miłość. Ten był wyjątkowo świeży i pachniał grillem. W smaku idealny, niestety przyjemność z jedzenia utrudniało mi jego krojenie. Mięso miało ok. 2cm grubości, a radzić sobie z nim musiałam za pomocą noża stołowego. Nie wiem do końca co spowodowało tak "gumiastą"strukturę steka, ale przy każdym kęsie modliłam się żeby żaden nie stanął mi w gardle. Jeden kawałek mogłabym rzuć po kilka minut, a i tak nic to nie zmieniało.  Do tej pory głowie się czy to była wina krowy, czy sposobu przyrządzenia, ale z ogromnej sympatii do Jamiego wierzę, że zawiniło zwierze :))



2. Burger wołowy z frytkami



Jak widzicie dania główne są mało włoskie i łatwo można zauważyć w menu dostosowanie się do angielskich preferencji kulinarnych. Nie ma w tym absolutnie nic złego, bo żyjąc w Wielkiej Brytanii wiem doskonale, że ciężko zadowolić kubki smakowe Brytyjczyków nie próbując przemycić w potrawach choć cząstki ich ukochanych fast foodów :) Tak więc również i my postawiliśmy na angielski klimat i był to strzał w dziesiątkę. Burger przygotowany na grillu był po prostu fantastyczny, mięso przyprawione i przyrządzone fenomenalnie, trafił , oj trafił w moje kubki smakowe i w tym daniu nie zmieniłabym absolutnie nic :)


DESERY


1. Brownie czekoladowe z polewą, lodami i .. karmelowym popcornem.




Tym razem to ja wygrałam bitwę o zamówienie ciasta czekoladowego i nie żałuję tej decyzji. Od samego patrzenia na to zdjęcie dostaję ponownego ślinotoku i sama sobie zazdroszczę, że miałam przyjemność jeść takie cudo. Pyszne, zwyczajnie pyszne, a dodatki w postaci polewy, gałki lodów i popcornu sprawiły, że brownie zniknęło z talerza w okołu minutę :)



2. Ciasto cytrynowe z truskawkami i śmietanką



Gdybym miała wybierać między tymi dwoma deserami to prawdopodobnie nie umiałabym się zdecydować. Oba były przepyszne, nieprzyzwoicie słodkie i wspaniale zakończyły naszą kolację. Nigdy jeszcze nie miałam okazji spróbować tak fantastycznego cytrynowego ciasta jak właśnie te. Co istotne, w menu było zaznaczone jako "przysmak Jamiego". Czy ktoś jest jeszcze zaskoczony dlaczego? :))




No więc tak o to, zostały Wam przedstawione wszystkie potrawy i dania, jakie miałam przyjemność spróbować. Całość w mojej opinii jak najbardziej na plus, szłam na kolację zupełnie inaczej wyobrażając sobie klimat tam panujący i przeżyłam duże zaskoczenie słysząc dookoła gwar, muzykę i śmiech dzieci.
Przytulnie, rodzinnie i tak jakoś.. po ludzku :) Wrócimy na pewno!
A poniżej kilka zdjęć z zewnątrz jak i z wewnątrz lokalu.
Trzymajcie się ciepło, do następnego :)











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kokosowe ciasto ze świeżym ananasem

C iasto kokosowe, które w środku skrywa duże i soczyste kawałki świeżego ananasa. Może luty nie jest najlepszym okresem na dodawanie tak...

Copyright © 2016 Natalia Kwaśniewska , Blogger